PUBLICZNA KOLEKCJA SZTUKI MIASTA WARSZAWY

Projekt Fundacji Bęc Zmiana

02. Wojciech Krukowski // Nadrzędność pewnych idei

Rozmowa z Wojciechem Krukowskim, wieloletnim dyrektorem Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie

Czy kolekcja miejska gromadzona przez CSW Zamek Ujazdowski pod pańskim kierownictwem była pomyślana jako kilkuletni plan kuratorski czy raczej powstawała na bieżąco?

Tworząc kolekcję, jeszcze na początku lat 90. przyjęliśmy kryterium doboru, którym była prezentacja tego, co najlepsze, zarówno z obszaru sztuki polskiej, jak i międzynarodowej. Najczęściej prace artystów międzynarodowych pozyskiwałem w formie darowizny. Kolekcja powstawała na bieżąco, niekiedy spontanicznie. Artysta usatysfakcjonowany miejscem, spotkaniem z ludźmi czasami sam proponował, że może pozostawić nam swoje prace, albo ulegał naszej sugestii. Tak było z Christianem Boltanskim, który ostatniego dnia swojego pobytu u nas uznał, że podaruje nam jedną ze swoich prac. To było dla mnie ważne, bo oznaczało, że artyści z najwyższych półek sztuki światowej godzili się na przekazanie nam swoich prac, a nasza kolekcja zaczyna być postrzegana jako kolekcja międzynarodowa.

To znaczy, że plan kuratorski kolekcji miejskiej nie różnił się od planu kuratorskiego kolekcji CSW. Udział miasta miał więc charakter wyłącznie administracyjny.

Podstawowym kryterium doboru prac do kolekcji miejskiej była obecność wybieranych przez nas artystów pozostających w kręgu zainteresowań Centrum Sztuki Współczesnej. Chociaż zdarzały się sytuacje wyjątkowe, kiedy jakieś dzieło znajdujące się poza programem naszych wystaw było przechwytywane przy okazji dotacji. Kilka prac niestety przegapiliśmy, m.in. Olimpię Katarzyny Kozyry czy Klocki Lego Zbigniewa Libery, z powodu chwilowej depresji finansowej. Moment był wtedy najgorszy z możliwych, a jednocześnie wydawało nam się, że jeszcze chwilę możemy poczekać. I w ten sposób co najmniej trzy prace nam przepadły. Wydawało się na przykład, że Olimpia się „zadomowiła” w CSW na wieki, gdy nagle pojawił się chętny, który zaproponował za tę pracę duże pieniądze. Podobnie było z Autoportretem Pawła Althamera, jego wczesną pracą, która bardzo długo pozostawała u nas też na zasadzie „udomowienia”. Ale sprytni galerzyści odkryli ten fakt i czym prędzej sprzedali tę pracę za granicą. Z Liberą też się nie popisaliśmy. Wyczuwało się, że jest to ważna praca i nie można zapłacić za nią symbolicznie. Wiedzieliśmy, że trzeba przygotować odpowiednie środki na honorarium dla artysty, ale trudno było wtedy określić termin poprawy potencjału finansowego CSW.

Czy to znaczy, że w pewnym sensie kolekcja miejska stała się okazją do odważnych i przełomowych decyzji dla zbiorów Zamku?

Owszem. To do kolekcji miejskiej kupiliśmy również m.in. pracę Mirosława Bałki, chociaż cena za tę pracę plasowała się bardzo wysoko jak na ówczesne realia. Jednym z zadań, jakie sobie stawiałem w procesie tworzenia kolekcji miejskiej, było zatrzymanie wypływu istotnych dzieł rodzimych artystów poza Polskę. Dlatego w tamtym momencie nie zastanawiałem się, ani nie targowałem długo przy zakupie prac, nawet jeśli obciążałem budżet CSW spłatami rat.

Czy artyści mieli świadomość, że uczestniczyli w takim projekcie, jakim była kolekcja miejska?

To artystom było obojętne. Oni w tym czasie czekali na swoje pieniądze. Pamiętam, że kiedy dostaliśmy pierwszą dotację, to mogliśmy obserwować długą kolejkę artystów do kasy, artystów, którzy czekali na zapłatę nawet od trzech, czterech lat.

Kolekcja miejska powstawała przez niecałe trzy lata. Czy w tym czasie choć raz została zaprezentowana mieszkańcom Warszawy jako ich kolekcja?

Nigdy nie wydzieliliśmy zakupionych we współpracy z miastem dzieł w ramach autonomicznej wystawy. Zawsze w kolejnych edycjach zachowaliśmy podpis właściciela dzieł, czyli nieistniejącej już Gminy Warszawa Centrum. Kryterium miejskie zostało utrzymane jedynie podczas przygotowanej przeze mnie wystawy w Petersburgu w 1999 roku, która była wystawą miasta i elementem programu wymiany między miastami partnerskimi. Myślę, że bardziej efektywne było ujawnianie dzieł tego depozytu w ramach kolejnych edycji kolekcji CSW Zamek Ujazdowski lub znaczących wystaw problemowych, bo ożywiało to poczucie uczestnictwa mieszkańców w ważnym procesie kulturotwórczym.

 

Rozmawiała: Ewelina Bartosik

 

 

Wojciech Krukowski – absolwent Wydziału Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego. Długoletni dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej, założyciel Akademii Ruchu, interdyscyplinarnej grupy twórczej działającej na pograniczu teatru, sztuk plastycznych i filmu.